Marian Kowalski – Mroczne dziedzictwo

Nie tylko szkiełko i oko, czyli o tym, jak Marian Kowalski pożarł mój obiektywizm

Od czasu do czasu zdarza się takie dzieło, o którym racjonalne zdanie wyrobić sobie jest nie lada wyzwaniem. Emocje podpowiadają odbiorcy jedno, rozum – drugie. Z jednej strony jest dane dzieło kluczem do naszej wrażliwości, kulturalnych gustów, fabularnych zainteresowań, z drugiej – mamy świadomość, że autorowi, temu człowiekowi, który właśnie pożarł nasze serce, nie wszystko wyszło tak, jak powinno, że w swoim projekcie okazał się niekonsekwentny, momentami nieudolny. Że, mówiąc kolokwialnie, coś tu nie pykło. Takie właśnie sprzeczne myśli mnie nachodzą, gdy myślę o Mrocznym dziedzictwie Mariana Kowalskiego, książce łączącej w sobie romans, powieść obyczajową, kryminał, horror gotycki, legendy i ludowe podania oraz sporą dozę encyklopedycznej wiedzy historycznej. Czytaj dalej

Małgorzata Rogala – Zapłata

zapłata

Wypij za błędy!

Próżność to mój ulubiony grzech.
Adwokat diabła, 1997, reż. Taylor Hackford

Zapłata Małgorzaty Rogali jest powieścią stwarzającą wymagającemu odbiorcy nie lada problem. Jej prosta w gruncie rzeczy konstrukcja i takiż język narracji niosą ogromny ładunek emocjonalny, który w większości przypadków został starannie podbudowany psychologią i tym, co zwykło się nazywać solidną powieścią obyczajową, ale również sporą dozą (sic) romansu. Ponadto, poruszając się na przestrzeni współczesnego miejskiego kryminału – dość przewidywalnego fabularnie z racji niewielkiej grupy podejrzanych – autorka wplata w swoją opowieść rodzinne dramaty, problematykę systemu, który nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa obywatelom, różnorakie sylwetki psychologiczne i światopoglądy, okraszając całość powszechnie znaną, chociaż nieco już „niemodną” prawdą – że wyrządzone zło zawsze wróci do swojego nadawcy. Czytaj dalej

Joanna Łukowska – Nieznajomi z parku

Nie dla kucharek

Do Nieznajomych w parku Joanny Łukowskiej trzeba nie lada empatii i to bynajmniej nie dlatego, że należy z wyrozumiałością pochylić się nad umiejętnościami pisarskimi autorki. Nie, tego jej nie potrzeba, gdyż pióro ma niebanalne w pozytywnym  tego słowa znaczeniu. Natomiast zdecydowanie trudniej pojąć duchowość jej bohaterów, zamkniętych w sobie, zdziwaczałych, myślących w sposób, który dla niejednego psychologa byłby twardym orzechem do zgryzienia, a jeszcze dziwniej postępujących. Pierwsze zatem, o czym należy powiedzieć o jej debiutanckiej powieści, która dzisiaj liczy już sobie dwadzieścia jeden lat[1], zabrzmi na pozór banalnie – że nie jest to książka dla każdego. A ściślej: nie dla każdego czytelnika prozy psychologicznej, nie dla każdej pożeraczki romansów, a nawet nie dla każdej romantycznej duszy. Czytaj dalej

Marcin Wroński – Kwestja krwi

Wroński? Mmm… pycha!

Siódma część cyklu o komisarzu Maciejeweskim, Kwestja krwi, to dowód na to, że Marcina Wrońskiego nie warto szufladkować. Lubelski pisarz, przy całej swojej pokorze względem historii i staranności językowej, to samodoskonalący się rzemieślnik i świadomy artysta zarazem. Cykl zaczął się niespodziewanie rozrastać? To zrobimy prequel! Spacer po Lublinie odbyty w te i we w te? To wyjedziemy z Lublina! Zyga Maciejewski stał się przewidywalnie wręcz sprytny? To uczynimy go niedoświadczonym gliną pełnym wątpliwości! Gatunek kryminalny zaczął nieco uwierać? To dodamy mu rumieńców zestawiając z czymś nieprzyzwoicie wręcz kontrastowym! Przy czym nie należy się obawiać, że Wroński rozmieni się na drobne rozpulchniając stworzoną przez siebie serię i uczyni ją wydmuszką. Nic z tych rzeczy. Autor bowiem, mimo deszczu nagród i ugruntowanej pozycji na rynku księgarskim, wychodzi poza przyswojone sobie tereny literatury i eksperymentuje na nowych ziemiach. Nie odcina kuponów, ale kombinuje, jakby tu jeszcze czytelników uszczęśliwić. Ot, takiego kreatywnego syna Lubelszczyzna powiła!

Jako się rzekło, Kwestja to siódma część cyklu. Jednak chronologicznie pierwsza, z osią głównej akcji umieszczoną w 1926 roku. Zyga zdobywa szlify w zamojskiej policji, którą bardzo chciałby porzucić dla swojskiego dlań Lublina. Czytaj dalej

Natasza Orsa – W świecie Jonasza

fd8b0f77d767f1f6640afba6916ff67c_L

Księga imion zanurzona w zmysłach

Jonasz – imię męskie pochodzenia hebrajskiego. Wywodzi się od rdzenia ינה oznaczającego gołębia. W mowie potocznej oznacza człowieka, który przynosi kłopoty innym, sam wychodząc z nich bez szwanku.

(Wikipedia)

Nie wiem, kim jest Natasza Orsa. Media milczą na jej temat, a w Sieci znalazłam tylko jej profil fejsbukowy, który mówi tyle, co nic. Jednak na okładce jej książki W świecie Jonasza można przeczytać, że za tym oryginalnym imieniem i nazwiskiem kryje się polska pisarka, dotąd znana czytelnikom za sprawą zupełnie innego rodzaju literatury, co w przypadku omawianej teraz powieści oznacza książki inne niż erotyczne. Autorka jest więc równie tajemnicza, co Goddard, główny bohater Gry Jerzego Kosińskiego. I chociaż nie rozpaliła moich zmysłów do tego stopnia, do jakiego kiedyś udało się to temu polskiemu pisarzowi żydowskiego pochodzenia, tak z pewnością nie ma się czego wstydzić. Czytaj dalej

W ukryciu

Miłość (szalonej) kobiety

Och, jakże mam dość nagonki na najnowszy film Jana Kidawy-Błońskiego! Media warczą, że niby jak nie ma się pomysłu, to się wywraca na entą stronę problematykę holokaustu, a żeby dodać wyświechtanemu tematowi rumieńców, to dodaje się do niego seks, najlepiej między przedstawicielami tej samej płci, bo to teraz nośne, bo równość, bo trzeba Polaczków uświadamiać i uczyć tolerancji. Z kolei ci mniej tolerancyjni oburzają się, że oto rok 2013 obfituje w polskim kinie w homopropagandę, która już bokiem wychodzi, która wypacza myślenie i chrześcijańskie spojrzenie na miłość. Tymczasem prawda jest taka, że nie tak należy do W ukryciu podchodzić, że to ani nie jest ani film o miłości lesbijskiej, ani o kwestii żydowskiej, nie o wojnie nawet, ale o poczuciu bezpieczeństwa i jego braku, o strachu przed samotnością i o szaleństwie, jakie może się obudzić pod wpływem uczucia.

Rzecz się dzieje w 1944 roku w Radomiu. Janina (Magdalena Boczarska), młoda kobieta, z zamiłowania wiolonczelistka, wraca do rodzinnego miasta, do ojca (Krzysztof Stroiński) prowadzącego własny zakład fotograficzny. Zaskoczona dowiaduje się, że w mieszkaniu, pod podłogą, jej rodziciel ukrywa przed Niemcami Żydówkę Ester (Julia Pogrebińska), córkę swojego przyjaciela. Czytaj dalej

Pożądanie

 Miłosna klisza łamana przez eksperyment

Najnowsza produkcja z Sophie Marceau w roli głównej, Pożądanie (Une rencontre, 2014) w reżyserii Lisy Azuelos, zaskakuje. Śmiało bowiem można ją przypisać gatunkowemu romansowi, mimo że tak naprawdę romansu w niej nie uświadczymy. Chociaż obejrzymy rzecz o fascynacji wymieszanej z pragnieniami, której będzie towarzyszyć różowa chmurka idealizacji, połączona z tańczeniem na cienkiej linie ryzykownego zerwania z dotychczasowym, całkiem udanym, życiem – nasza natura podglądającego kinomana nie zostanie zaspokojona. Będzie słodko, momentami infantylnie, ale również tak, aby widz raz po raz dostawał prztyczka w nos. Pożądanie mami bowiem odbiorcę, drocząc się z jego oczekiwaniami i znajomością gatunkowych konwencji.

Elsa (Sophie Marceau) i Pierre (François Cluzet) są przedstawicielami wyższej klasy średniej, takiej odwożącej swoje dzieci do elitarnych szkół, nieuważającej Dorato za szampan, bywającej na proszonych przyjęciach i ubierającej się w markowe ubrania. Czytaj dalej