Mariusz Czubaj „Martwe popołudnie”

Myślcie, a będzie Wam dane

Żyjemy w czasach świętej trójcy. Ta trójca to media, biznes i polityka.

Zacznę od sprostowania. I czepiania się. Choć bogiem a prawdą Mariusz Czubaj już zapewne wystarczająco za powieść Martwe popołudnie oberwał, także z tego powodu, że pewną nazwę gatunkową potraktował na wyrost. Oberwał, bo mógł nie wspominać w posłowiu o odwołaniach do thrillera politycznego, a wydawca także nie musiał tak jego książki reklamować. Tymczasem Martwe popołudnie, czyli powieść rozpoczynająca cykl o Marcinie Hłasko, byłym policjancie, pracowniku BSW i detektywie specjalizującym się w poszukiwaniu zaginionych, wcale nim nie jest, natomiast wszystkim innym za co pragnie uchodzić – niewątpliwie tak. Wszystkim innym, czyli kryminałem noir z licznymi kulturowymi odniesieniami oraz thrillerem o biznesach okupionych krwią, służbach specjalnych i ciemnej stronie historii Polski, takiej, z powodu której przypomnienia Czubajowi niektóre kręgi z pewnością przyszyłyby łatkę antypolskiego literata. Ale, dzięki bogom, kręgi te najwyraźniej czytują inne rzeczy, zatem autor może bez obaw chodzić po ulicach. Wracając do meritum, Martwe popołudnie politykę traktuje po macoszemu, niczym kopciuszka świętej trójcy rządzącej światem współczesnym, o której mowa w widocznym powyżej cytacie z omawianego dzieła. Polityka jest wrzucona do tego gara najwyraźniej jedynie po to, aby pewnej konwencji stało się zadość, aby mówiąc potocznie, nie było, że nie było. Nie jest ona istotną treścią, a ledwie przemyka gdzieś na dalszym planie. Choć początek zapowiadał, że będzie sednem dzieła. Czytaj dalej

Tomasz Konatkowski – Bazyliszek [Audiobook]

bazyliszek okładka

Zaduszki z trupem w tle

Emerytura nie zając, trupa mamy.

(nadkomisarz Adam Nowak)

Bazyliszek Tomasza Konatkowskiego należy do tych powieści, których lektura zasługuje na odpowiednie otoczenie. To książka, która ze względu na bogactwo niuansów i szerszy kontekst jaki rozciąga wokół fabularnej intrygi, warta jest wdzięczniejszego tła nad hałaśliwe pojazdy komunikacji miejskiej. Nadto, do powyższych wartości dochodzi kwestia estetycznego rozplanowania rozdziałów i podrozdziałów okraszonych wiele mówiącymi, nieoczywistymi tytułami. Tu się, drodzy Państwo, należy skupić, nad pisarskim projektem pochylić z uwagą! Z jednej strony bowiem Bazyliszek to kryminał stołeczny, z którego współczesność wychodzi wszystkimi porami, z drugiej – powieść pełna życiowej dojrzałości i inteligentnych spostrzeżeń, bardzo, bardzo rodzinna oraz w smaczny, nienachalny sposób przemycająca priorytety człowieka, jakim jest sam autor. Czytaj dalej

Małgorzata Rogala – Zapłata

zapłata

Wypij za błędy!

Próżność to mój ulubiony grzech.
Adwokat diabła, 1997, reż. Taylor Hackford

Zapłata Małgorzaty Rogali jest powieścią stwarzającą wymagającemu odbiorcy nie lada problem. Jej prosta w gruncie rzeczy konstrukcja i takiż język narracji niosą ogromny ładunek emocjonalny, który w większości przypadków został starannie podbudowany psychologią i tym, co zwykło się nazywać solidną powieścią obyczajową, ale również sporą dozą (sic) romansu. Ponadto, poruszając się na przestrzeni współczesnego miejskiego kryminału – dość przewidywalnego fabularnie z racji niewielkiej grupy podejrzanych – autorka wplata w swoją opowieść rodzinne dramaty, problematykę systemu, który nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa obywatelom, różnorakie sylwetki psychologiczne i światopoglądy, okraszając całość powszechnie znaną, chociaż nieco już „niemodną” prawdą – że wyrządzone zło zawsze wróci do swojego nadawcy. Czytaj dalej

O fenomenie białowłosego szeryfa, czyli dlaczego Zygmunt Miłoszewski nie pozwala mi spać

DSC_32801

Fakt, że zaledwie miesiąc temu poznałam prozę Zygmunta Miłoszewskiego, wydaje mi się w tej chwili absurdem. Ja, od lat ceniąca, zarówno w literaturze, jak i filmie, gatunek kryminalny, i odkrywająca w nim z tytułu na tytuł coraz więcej odniesień, poznająca dzięki niemu nieznane dotąd fakty historyczne, doszukująca się w jego konwencji rozmaitych interpretacji i z rozkoszą naciągająca jego symbolikę do granic, do niedawna kojarzyłam pana Zygmunta wyłącznie z wyrywkowej znajomości tytułów jego książek i oczywiście z ekranizacji Uwikłania, na którą wielu narzeka ze względu na zmianę płci głównej postaci. Wychowana na intrygach fabularnych Agathy Christie, ze wszczepionym na studiach uwielbieniem do kina noir, a w prezencie świątecznym oczekująca regału, na którym będę mogła ustawiać kolejne książkowe zdobycze, myślałam, że z grubsza wiem, co w kryminalnej trawie piszczy. Myliłam się, i to bardzo.
Czytaj dalej

Miasto 44

Apokalipsa 44

Nowy film Jana Komasy, Miasto 44, ma wady, za które odpowiada głównie scenariusz. Psychologia bohaterów nie przekonuje, ich decyzje sprawiają wrażenie niepodpartych żadnego rodzaju sposobem myślenia i nie mają wiele do czynienia z tym, jak postępowali wcześniej. Nie uświadczymy tu zatem charakterologicznych i umysłowych podróży postaci, tego stopniowego zmieniania życiowych priorytetów, wydawać by się mogło nieodzownego w kinie historycznym, a zwłaszcza wojennym. Jednak z pełną odpowiedzialnością napiszę: NIC TO! Nic to, ponieważ Komasa wprowadził do polskich kin – a zapewne nie tylko na rodzimych się skończy – filmowy twór nowej jakości, pełen wyrazistych formalnych rozwiązań, wbijających w fotel widoków, zjawiskowej inscenizacji i – co dotąd niespotykane w filmie powstańczym – zupełnie pozbawiony patosu.

O tej powszechnej prawdzie wspominałam już przy okazji recenzowania Powstania Warszawskiego (2014, na podstawie pomysłu – tak! – również Jana Komasy), pierwszego na świecie pełnometrażowego filmu, którego fabuła w całości złożona jest z autentycznych dokumentalnych zdjęć, mianowicie, że powstańczy zryw, który wybuchł w stolicy Polski 1 sierpnia 1944 i trwał 63 dni, do dzisiaj budzi kontrowersje. Czytaj dalej

Anna Klejzerowicz – List z powstania

Tajemnica pokryta patyną

Mówi się, żeby nie oceniać książki po okładce. Gdy jednak zagłębiłam się w treść powieści List z powstania autorstwa Anny Klejzerowicz, symbolizm jej oprawy zaprojektowanej przez Olgę Reszelską mnie uderzył. Podzielona na dwie części okładka ukazuje mroczny, zniszczony i brudny przedsionek w głębi kamienicznej bramy z sylwetką skulonego w niej człowieka, kojarzący się z tymczasowym schronieniem uczestnika powstania, które jak tytuł powieści wskazuje odegra w jej fabule niebagatelną rolę. Ponad tym smutnym widokiem widzimy kwiat leżący na zapisanych odręcznym pismem stronach, zapewne tytułowym liście. Roślina zaczyna już więdnąć, jednak widać w niej jeszcze siłę tlącego się życia. Jest już, jak na średnią żywota ciętego kwiatu, stara, ale nadal pulsuje intensywnością barw. Zupełnie niczym pamięć o tajemniczych okolicznościach, w których zaginęła łączniczka Hanna, siostra i ciotka głównych bohaterek powieści, które mimo upływu lat nadal pragną ją odszukać… Czytaj dalej

Powstanie Warszawskie

Historyczny eksperyment

Powstanie warszawskie czyli sierpień, wrzesień i początek października 1944 roku mają w historii Polski szczególne znaczenie. Znaczenie, które po dziś dzień wywołuje gorące polemiki. Ze względu na olbrzymie straty ludzkie i materialne kwestia słuszności jego wybuchu pozostaje sporna. Jednak nie tym problemem postanowił zająć się Jan Komasa, pomysłodawca filmu Powstanie Warszawskie. Filmowiec zdecydował się bowiem doprowadzić do realizacji wyjątkowy koncept stworzenia z dokumentu fabularyzowanej opowieści o stolicy z perspektywy fikcyjnych postaci, które nie oceniają i nie biorą udziału w walkach, a jedynie obserwują.

„Warszawskie” pisane dużą literą, z szacunkiem. Co nie zmieni faktu, że użytkownicy serwisów filmowych i bywalcy kin skrzywią się z niesmakiem. Bo kolejna produkcja historyczna o męce narodu polskiego, bo zamiast iść z duchem czasu, to ciągle patrzymy w przeszłość, bo polska szkoła plakatu dała „niezły popis” opracowując poster, który jaki jest każdy widzi… Bo lepiej chodźmy na Transcendecję z Johnnym Deppem! Tymczasem prawda jest taka, że oto mamy produkcję jakiej wcześniej w historii polskiego filmu nie było, daleko ważniejszą niż choćby nie wiem jak zjawiskowe filmy science-fiction. Czytaj dalej