
Wykastrowany mężczyzna vs. bezpardonowy artysta
Ależ tego nienawidziłem! Tak strasznie nienawidziłem postępowania wbrew swojej naturze po to, by zadowolić jej naturę.
– Karl Ove Knausgård
Księga druga Mojej walki Karla Ovego Knausgårda. Czekałam. Czekali wszyscy czytelnicy, którzy są w stanie wyjść poza literacką fikcję i chłonąć literaturę inną, rzadką, łamiącą stereotypy, taką, w przypadku której można mówić o skandalu i zachwianiu równowagi pomiędzy twórcą a odbiorcą. Literacki świat po raz wtóry wstrzymał oddech. Literaturoznawcy, krytycy, czytelnicy – jedni na bezdechu przez bite 746 stron, pochłonięci rozbrajająco szczerym strumieniem świadomości spisanym przez Norwega; drudzy kończący lekturę jego książki z mocną zadyszką, wymęczeni nawracającymi frustracjami mężczyzny, ojca, męża, syna, mentalnego kastrata, egoisty, a nade wszystko – pisarza. Poznałam opinie przedstawicieli obu tych grup, co pozwoliło mi się utwierdzić w przekonaniu, że dwa skrajne obozy to za mało, by wiarygodnie ocenić fenomen Knausgårda. Do tego potrzebna jest również tzw. szarość, na którą winny się składać niepozbawiony empatii racjonalizm, niezłośliwa chęć zauważenia w tym niewątpliwym literackim novum nieścisłości oraz, rzecz jasna, dystans. Krótko mówiąc: trzeba trzeciej grupy złożonej z odbiorców neutralnych, których, mam wrażenie, jest coraz mniej. I do których, co przyznaję z dumą i zupełnie nieskromnie, ja się zaliczam. Czytaj dalej →